Jak dobrze pójdzie, jutro bedzie wielki dzien - gdzies miedzy 8-16 przyjda magicy z Deutsche Telekom podłączyc internet. Mam nadzieje, ze nie będzie z tym wiekszego klopotu, bo chyba sie im popłacze... Choć kolega (Niemiec z Hamburga) twierdzi, że tu płaczem się nic nie zdziała, trzeba wrzeszczeć. Mam braki w edukacji - nie umiem wymyślać ludziom po niemiecku...;)
Udało mi sie zidentyfikowac sasiadkę, u ktorej listonosz zostawil paczkę z modemem i nawet udalo mi się dogadać z nią w sprawie magicznej skrzynki z podpięciami telefonicznymi dla całej kamienicy, więc możemy mowic o sukcesie.
Sukces numer dwa: zainstalowalam zawartość paczki. Fakt, instrukcja byla łopatologiczna: włóż ŻÓŁTY kabelek do SZAREJ dziury w Twoim komputerze, a drugi koniec wetknij w gniazdko w ścianie (obrazek). Koncówek nie dalo sie pomylić:D Teraz juzż wiem, po co uczylam się nazw kolorów po niemiecku;)
Stwierdzając, że instalacja sie udała, troche sie pospieszylam - 'oprogramowanie nie jest wspierane przez język mojego systemu',czyli polski). Pytalam Rosjanina - 'jego komputer też nie wspieral tego badziewia, ale badziewie działa' (cytat w wolnym tłumaczeniu).
Cóż, teraz wszystko w rękach magików z DT...
'Das Leben is fur die, die es geniessen...' 'Życie jest dla tych, którzy potrafią się nim cieszyć..."
niedziela, 5 sierpnia 2007
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz