Podobno jedna z firm kosmetycznych produkujących farby do włosów promowała się kiedyś plakatami z seksowną blondynką i hasłem: 'Urodziłam się brunetką. Nawet Pan Bóg popełnia błędy'.
Ze względu na falę protestów, jakich można by się spodziewać w związku z 'naruszeniem uczuć religijnych', kampania nigdy nie została wykorzystana w Polsce. Szkoda. Dochodzę do wniosku, że czasem stanowiłabym świetną ilustrację do tego hasła;)
W ostatni piątek obudził mnie dzwięk, który w pierwszej chwili wzięłam za dzwonek do drzwi. W środku nocy, z duszą na ramieniu, podeszłam do drzwi i spojrzałam przez wizjer. Nic. Ciemno jak... no dobrze, może bez porównań;) Ciemno. Cicho. Słyszę głosy - trudno, ale to jeszcze nie powód, żeby nie spać po nocach...
Następnego dnia głosy wróciły;) Nieregularnie - na tyle, że nie mogłam się przyczaić, by odkryć, skąd dochodzi - powtarzało się głośne i irytujące 'biiiiiiiiiip'. Sprawdziłam pralkę, kuchenkę mikrofalową, czujniki na grzejnikach, o komórkach nie wspominając... Bez skutku.
W niedzielę 'biiiiiip' powtarzało się średnio co 10 minut i doprowadzało mnie do obłędu. Moja determinacja śledcza w końcu przyniosła skutek: okrągły, biały przedmiot wiszący nad drzwiami. 'Biiiiip' Wchodzę na krzesło. Zdejmuję go ze ściany... 'Biiiiiip'. Co to do cholery jest?! Jeden guzik z podpisem 'Nacisnąć i przytrzymać w ramach tygodniowego testu'. ??!! Yyyy... może lepiej nie;) 'Biiiip'. Sprawdzam nazwę firmy w internecie. Producent systemów oświetleniowych i ... alarmowych! No pięknie. Sąsiadki-właścicielki mieszkania nie ma w domu. 'Biip' doprowadza mnie do rozpaczy. Naciskam guzik - co tam, zawsze mogę zwalić na nieznajomość niemieckich realiów;) Slyszę przeciągłe i przenikliwe 'Biiiiiiiiip' i siadam na kanapie w oczekiwaniu na komando zamaskowanych facetów, wpadające przez okna.
Po 10 minutach, kiedy ani jeden zamaskowany osobnik nie pojawił się z wrzaskiem w mieszkaniu, odetchnęłam z ulgą. Zwłaszcza, że przestało bibczeć. Chwilowo:/ Po godzinie ponowne 'Biiip' wywołuje we mnie furie i zapędy destrukcyjne skierowane przeciwko białemu pudełku. Udaje mi sie je rozkręcić. I tu odkrycie: Czujnik przeciwpożarowy! Yyyyy... ? Nie jestem może orłem w kuchni, ale nic nie spaliłam, wiec o ssso chodzi?
Czujnik dymu spędził noc zawinięty w ręcznik w szufladzie komody, od której odgradzały mnie drzwi;) Poł nocy, jeśli chodzi o ścisłość. O 3 nad ranem wstałam z zamiarem wyrzucenia pudełka przez okno;) Całe szczęście udało mi się je jeszcze bardziej odkręcić i odkryłam baterię. Bateria raus:D A ja z powrotem do łożka, spać w błogiej ciszy...
Kolega z technologii, Grek, któremu następnego dnia opowiadałam tę historię juz po pierwszym zdaniu wykrzyknął: 'Your smoke detector!'. Powiedział mi, że czujniki wykrywające dym zawsze piszczą, kiedy bateria jest juz słaba.Tiaaaa... Potem jednak mnie pocieszył: za pierwszym razem, kiedy jemu się przydarzyło 'Biiiip!' chciał ewakuować całą rodzinę z domu...
Urodziłam się brunetką... ;)
'Das Leben is fur die, die es geniessen...' 'Życie jest dla tych, którzy potrafią się nim cieszyć..."
środa, 3 października 2007
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz